Przejdź do głównej zawartości

Zwykły-niezwykły ksiądz

Dzięki uprzejmości koleżanki miałam możliwość przeczytać trzy tomy serii o księdzu Rafale autorstwa Macieja Grabskiego: "Dobra nowina", "Niespokojne czasy" i "Koniec świata". Historia na tyle mnie ujęła, że postanowiłam napisać o niej kilka słów i podzielić się swoimi wrażeniami.

Ksiądz Rafał to młody kapłan, który po kilku latach tułania się po różnych parafiach jako wikary, zostaje proboszczem w Gródku. Akcja powieści rozgrywa się w latach 70. i 80. XX wieku, więc w tle pojawiają się ważne wydarzenia historyczne, takie jak wybór Jana Pawła II na papieża czy stan wojenny. Są one ważne, jednak nie stanowią podstawy tej opowieści. Książki z serii "Ksiądz Rafał" są przede wszystkim o ludziach, ich naturze, słabościach i silnych stronach, wadach i zaletach, błędach i zasługach, radościach i smutkach.

Jak można się domyślić, mieszkańcy Gródka z początku nieufnie podchodzą do nowego, młodego proboszcza. Jego poprzednik, ksiądz Stanisław, mieszkał z nimi wiele lat, był stary i doświadczony. Ksiądz Rafał, młody i z miasta, musi sobie zapracować na szacunek. O tym jest pierwsza część, "Dobra nowina". Tytuł jest grą słów, ponieważ nazwisko księdza Rafała to właśnie Nowina. Polska wieś i jej mieszkańcy odmalowani są według mnie zadziwiająco trafnie. Sama pochodzę z małej miejscowości i niejednokrotnie podczas lektury na mojej twarzy pojawiał się uśmiech, tak życiowe były niektóre sytuacje. Parafianie stanowią bardzo ciekawą mieszankę osobowości. Jest wśród nich dobroduszny, zakochany w swojej żonie starszy organista, jest cieszący się autorytetem przywódca wsi, ironiczna sklepowa, mądra, choć antyklerykalna zielarka, plotkujące gospodynie, zaczepni gospodarze... Cały korowód barwnych osobowości, a jednocześnie każdy jest taki zwyczajny, swojski. Ludzie mają swoje problemy, często postępują lekkomyślnie i bez zastanowienia, plotkują czy piją bez umiaru. Ale jednocześnie są honorowi, pomagają sobie wzajemnie, naprawiają popełnione błędy, kochają, ciężko pracują.

W drugiej części, zatytułowanej "Niespokojne czasy", ksiądz Rafał musi zmierzyć się z problemami mającymi źródło w kurii. Po śmierci biskupa toczy się walka o władzę, której skutki mogą być katastrofalne dla całej diecezji. Ksiądz Nowina nie pragnie żadnych zaszczytów, jego marzeniem jest pozostanie w Gródku i dożycie tam spokojnej starości, ale przez intrygi innych kapłanów nie jest mu dane trzymać się z daleka od rozgrywek na wyższym szczeblu. W dodatku ksiądz Rafał odnawia kontakt z młodszą siostrą, co również staje się przyczyną kłopotów.

Ostatnia wydana część, "Koniec świata", skupia się w dużej mierze na rodzinnych problemach księdza Rafała. Wątki te pojawiały się też oczywiście we wcześniejszych tomach. Okazuje się, że mądry i wyrozumiały proboszcz, który swoim parafianom okazuje anielską cierpliwość i zawsze znajdzie dla nich dobre słowo, nie potrafi zdobyć się na podobne gesty wobec rodziców. Bolesne wspomnienia, tłumiony przez lata żal i poczucie krzywdy nie pozwalają księdzu Rafałowi na spojrzenie z właściwej perspektywy. Najtrudniej zobaczyć własne błędy i zdobyć się na poprawę.

Niełatwo mi ostatnio znaleźć książkę, która wciągnęłaby mnie totalnie, od której nie mogłabym się oderwać. Być może to jakiś kryzys czytelniczy, bo stosy lektur czekających na przeczytanie nieustannie rosną, zamiast się zmniejszać i robić miejsce na nowe. Ale seria o księdzu Rafale chociaż na chwilę przerwała tę złą passę. Czyta się przyjemnie, opisy nie nużą, akcja toczy się wartko. Jest tu zarówno humor, jak i wiele życiowej mądrości. Nie sposób nie przywołać tutaj cyklu o księdzu Groserze Jana Grzegorczyka - podobny klimat, tyle że inne czasy, więc też trochę inne problemy i postawy. 

Zakończenie trzeciego tomu, którego oczywiście nie zdradzę, sugeruje, że to jeszcze nie koniec. A przynajmniej budzi ogromny sprzeciw - przecież ta historia nie może się tak zakończyć! Czekam więc z niecierpliwością na kolejną część i mam nadzieję, że ukaże się już wkrótce.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jaki był ten rok

Dziś ostatni dzień roku 2018. Wiele osób robi podsumowania, wspomina najlepsze chwile, najlepsze przeczytane książki. I ja również pokrótce podsumuję z własnej perspektywy ten kończący się rok. Pierwsze miesiące 2018 roku nie były łatwe. Nie przepadam za tym okresem w roku, kiedy dni są krótkie, pogoda nijaka, minęły Święta Bożego Narodzenia i pozostaje jedynie oczekiwanie na wiosnę, która tak długo nie chce nadejść. Mimo to na początku 2018 roku była kilka zdarzeń wartych zauważenia. Założyłam tego bloga i (może nieregularnie, ale jednak) publikuję co jakiś czas posty. Napisałam pracę podyplomową i się obroniłam, zyskując uprawnienia do pracy jako nauczyciel. I taki właśnie zawód wykonuję - marzyłam o tym od dziecka. Wiosna minęła spokojnie i bez większych zawirowań. W dzień zakończenia roku szkolnego dowiedziałam się, że zostanę wychowawczynią. I to pomogło mi podjąć w końcu najważniejszą decyzję w tym roku - zrezygnowałam ze studiów doktoranckich. Bardzo długo się z tym nosiłam,...

Czytelnicza niemoc

Wydawać się może, że jesień to idealna pora roku dla mola książkowego. Długie, chłodne wieczory, kiedy można zaparzyć herbatę, otulić się kocem i zaszyć z książką w fotelu - to brzmi tak miło. I w moich wyobrażeniach jesieni taki obraz jest bardzo żywy, jednak kiedy przychodzi co do czego okazuje się, że takie okoliczności to raczej wyjątek niż reguła. Dla mnie jako nauczyciela jesień to czas naprawdę intensywnej pracy, a już tak od połowy listopada, kiedy na horyzoncie rysuje się widmo zbliżającego się zakończenia pierwszego semestru, nagle zaczyna brakować czasu nawet na bieżące sprawy. Znalezienie go na przyjemną lekturę staje się trudne, nie mówiąc już o tym bajkowym, przytulnym klimacie. Czytam więc, kiedy tylko mogę, w pociągu, na przerwie, przy posiłku, na chwilę przed snem (dopóki jeszcze rozumiem, o czym czytam). Zaczęłam kilka książek, ale w takim ślamazarnym tempie żadna nie porywa i nie daje takiej przyjemności, jaką dawałaby czytana na spokojnie, w większych part...

Światło, którego nie widać

Czytam sporo różnych książek, staram się dobierać swoje lektury tak, by oprócz rozrywki niosły też jakieś przesłanie, były wartościowe. Jakiś czas temu sporą popularnością cieszyła się powieść "Światło, którego nie widać" Anthony'ego Doerra. W 2015 roku zdobyła ona nagrodę Pulitzera, zauważono ją również w kilku konkursach i zestawieniach. W moim przypadku zainteresowanie jest zazwyczaj odwrotnie proporcjonalne do popularności książki. Mimo to na targach książki w Gdańsku skusiłam się na kupno "Światła, którego nie widać" i po zapoznaniu się z jej treścią cieszę się, że tak się stało. Akcja powieści toczy się głównie w czasie II wojny światowej, chronologiczny ciąg zdarzeń przeplatany jest fragmentami prowadzącymi do kulminacyjnego momentu rozgrywającego się w sierpniu 1944 roku. Dwoje głównych bohaterów to dzieci - dziewczynka z Francji i chłopiec z Niemiec. Dziewczynka, Marie-Laure, wychowywana przez ojca, który pracuje jako ślusarz w Muzeum Przyrodniczym w ...